Sportowa pasja silniejsza niż choroba
W 2013 roku odbyła się premiera telewizyjna filmu dokumentalnego opowiadającego niesamowitą historię człowieka, który po przebytym udarze mózgu nie porzucił swojej sportowej pasji. Można nawet zaryzykować mówiąc, że po udarze osiągnął cel, którego nie podjąłby się wcześniej. Janusz Solarz, bo o nim mowa, mógł stracić wiele, bo aż życie. Nie poddał się i zyskał znacznie więcej.
Zwykły człowiek – pięćdziesięcioletni mężczyzna mający w życiu praktycznie wszystko – wykształcenie, dobrą pracę, prawdziwą miłość i pasję. Życie rzuciło mu pod nogi kłodę w postaci choroby. Aktywny, żyjący na pełnych obrotach mężczyzna doznał udaru mózgu, w wyniku którego został sparaliżowany i nie mógł mówić. Wsparcie i pomoc ze strony jego partnerki, a także systematyczna rehabilitacja sprawiły, że w miarę szybko zaczął sprawnie funkcjonować i normalnie się poruszać.
Skąd tak wielka motywacja? Partnerka Janusza, Joanna Hereta wielokrotnie podkreślała, że tym, co go nakręcało do działania była myśl, że może powrócić do swojej wielkiej pasji – nurkowania. Nie poddawał się, systematycznie ćwiczył i dokładał wszelkich starań by znów zejść pod wodę. Zdawał sobie sprawę, że głębokie nurkowanie, szczególnie w tym stanie zdrowia, jest dla niego niesamowitym zagrożeniem. Zaryzykował i zyskał coś, czego nie da się opisać słowami.
W historii tej zazębiają się pewne stany – siła i determinacja wraz z wielką pasją a z drugiej strony balansowanie na granicy bezpieczeństwa i ryzyko utraty tego, co mamy najważniejsze, czyli życia. Czy warto ryzykować? Być może nie aż tak. Przypadek Janusza Solarza pokazuje jednak, że nawet udar mózgu nie jest w stanie pokonać wielkiej pasji, na którą pracowało się całe życie. Nie warto się poddawać. Jeśli kochamy coś całym sercem to należy przy tym trwać i nie rezygnować z tego.