Pani Grażyna Palka w tym roku kończy 60 lat. W 2016 r. przeszła udar mózgu. Jest całkiem sama – jej rodzina nie żyje, nie ma dzieci, jej dom spłonął. Mieszka dziś w domu dla bezdomnych.
Pani Grażyna pisze teksty o swoim codziennym życiu. Opisała też swoją historię. Zapraszamy do kolejnych historii z jej codzienności, które będziemy tutaj publikować.
Witam. Nazywam się Grażyna. Na początku 2016 roku zachorowałam. Dostałam udaru niedokrwiennego prawej półkuli. Miałam chyba dużo szczęścia. Udar nie spowodował niedowładów. Chodzę. Udar był blisko nerwu wzrokowego. Mam duże kłopoty ze wzrokiem.
Od 1995 roku choruję na cukrzycę. Biorę cztery razy dziennie insulinę. Choruję ponadto na tarczycę (w 2019r. wystąpiła duża nadczynność. Podejrzewano nowotwór gruczołu). Mam chorobę niedokrwienną serca. Liczne schorzeń kostno stawowe. Prawe kolano po wypadku kwalifikuje się do wymiany. Ale ze względu na obciążenia nie mogę być operowana. Z wymienionymi chorobami żyłam w “symbiozie”. Było trudno, ale dawałam radę.
Udar to konsekwencja wymienionych chorób oraz ogromnego stresu, który przeszłam tuż przed nim. Straciłam w życiu wszystko. Mieszkanie, cały dorobek mojego życia – wszystko. Pamiątki, ukochane książki (miałam ich 1200). Miałam trochę pieniędzy. Przez trzy lata wynajmowałam mieszkanie. Koszty ogromne. Wynajem, koszty utrzymania, koszt lekarstw. Pieniędzy nie starczyło na długo. Musiałam się wyprowadzić z wynajmowanego mieszkania. Obecnie mieszkam w schronisku dla bezdomnych kobiet. Przepracowałam 35 lat. Pracowałam, uczyłam się. Opiekowałam się chorą mamą. Żyłam uczciwie.
Jestem osobą samotną. Rodzice wyniku ciężkich chorób zmarli. Nie mam rodzeństwa. Nie mam dzieci. Kochałam bardzo Krzysztofa. Zabrała go choroba (rak). Ciężko mi o tym pisać.
Wracając do udaru. Udar zabrał mi zdrowie i nadzieję na poprawę losu. Gdyby nie on, mogłabym dalej pracować. Byłam księgową. Mogłabym pracować w swoim zawodzie. Ale niestety los dalej mnie nie rozpieszcza. Udar spowodował, że nie odczytuję jak należy cyfr. Widzę np. 5 a napisane jest 8. Wyobrażacie sobie niedowidzącą księgową! W orzeczeniu zusowskim napisano “nie może pracować w swoim zawodzie”. Chichot losu.
Życie mam niewesołe. Ciężko. Udar mózgu zabrał wiele, ale też sprawił, że poznałam wspaniałych ludzi. Ludzi chorych, których również dopadła choroba-udar. Ich historie, życie postawiło mnie do pionu. Często są w gorszej sytuacji niż ja. Dlatego przestałam marudzić. Przyczynił się do tego mój charakter. Jestem z natury człowiekiem wesołym. Często się uśmiecham. Czasami i przez łzy. Uważam, że uśmiech to największy dar jaki możesz dać drugiemu człowiekowi. Zwłaszcza, że się nie ma nic jak ja.
Czasami dzielę się z ludźmi moimi zwariowanym historiami. Cieszę się kiedy inni się uśmiechną, rozluźniają dzięki mnie. To też jest dla mnie terapia. Może w ten sposób komuś pomagam. Może ktoś dzięki temu czuję się lepiej. I ja też tak się czuję. Czuje się potrzebna. Nie czuję obezwładniającej samotności. Żyję. Przepraszam, jeżeli mój tekst jest napisany chaotycznie. Ale trudno mi się czasami skupić. I przepraszam za błędy, czy to ortograficzne czy stylistyczne. Ale po udarze mam z tym kłopoty. Uczę się od nowa.
Muszę kończyć. W środę czeka mnie operacja prawego oka. Muszę dać odpocząć moim oczom. Pozdrawiam!