Marcin Strzelecki – filmowiec pasjonat ze Śląska, stworzył reportaż o ludziach, którzy przeszli udar mózgu. Seria spotkań przed kamerą z członkami grupy facebookowej „Udar mózgu – nowe życie” pokazuje osobiste historie i problemy ludzi zmagających się z tą chorobą.
– Zaczęło się od tego, że poznałem Olgę Kaczmarek, animatorkę grupy facebookowej „Udar mózgu – nowe życie”. Zaproponowała mi nakręcenie relacji z jednego z wydarzeń organizowanych dla członków tej grupy. Na to spotkanie nie udało mi się pojechać, ale zrodził się pomysł, żeby nakręcić reportaż o tych ludziach, o tym co przeżyli, jak się czują – wspomina Marcin Strzelecki, 44-letni inżynier sprzedaży w branży automatyki przemysłowej, który po godzinach realizuje swoją filmową pasję.
Tak powstał reportaż „Kolory udaru”. Półgodzinny film rozwija się od czarnobiałych obrazów, w czasie których jego bohaterowie opowiadają o tym, co pamiętają z przebiegu swojego udaru, po coraz pełniejsze kolory, których nasycenie wzrasta wraz z postępami rehabilitacji i nadzieją na powrót do normalnego życia.
– Praca nad filmem trwała pół roku. Zrobiłem ponad 250 km samochodem odwiedzający osoby występujące w filmie. Pracy nie ułatwiało to, że w tym czasie zaczynał się lockdown – wspomina Marcin. – Pierwszym wyzwaniem było to, że nie widziałem z kim uda mi się spotkać, czy uda się nawiązać relację z tymi ludźmi i czy otworzą się przed kamerą. Okazało się jednak, że najważniejsze jest to, by słuchać – dodaje.
Co ważne – reportaż przełamuje także stereotyp mówiący, że udar dotyczy tylko starszych osób. To choroba, która może dotknąć każdego, także ludzi w średnim wieku czy dzieci. Na końcu filmu, jego autor dołączył wypowiedzi członków grupy, którzy nagrywają na swoich telefonach szczerą wypowiedź na temat: „Co mnie najbardziej denerwuje?”.
Widać jak wiele jeszcze musi się zmienić w świadomości ludzi zdrowych i podejściu do osób, które nie są w pełni sprawne.
– Osoby po udarach chcą po prostu, by traktowano ich jak ludzi. Tymczasem często ich problemy z poruszaniem się i mówieniem często oceniane są negatywnie. Ludzie myślą, że ktoś kto porusza się lub mówi inaczej niż zdrowy człowiek musi być po narkotykach albo pijany – mówi Marcin.
Urszula: rzeczą, która najbardziej mnie irytuje jest to, że jak ktoś się dowiaduje, że jestem po udarze, próbuje mi za wszelką cenę udowodnić, że wie, jak ja się czuję, jak powinnam się czuć.
Piotr: mnie najbardziej denerwuje, że ludzie potrafią powiedzieć, że miałem szczęście, że dostałem udaru w tak młodym wieku. B jest szansa, że dojdę jeszcze do pełnej sprawności, a np. ich dziadkowie dostali udaru w wieku 70-80 lat i już nigdy nie będą do końca sprawni. No to ja im wtedy odpowiadam, że gówno prawda, że miałem szczęście, bo miałem wielkiego pecha. Oni byli całe życie zdrowi, a ja muszę teraz ostro zapieprzać i ćwiczyć, żeby dojść do normalności
Dorota: Ostatnio mnie irytuje, jak ktoś powtarza w kółko to samo. Ja się wtedy wkurzam i mówię, że ja jestem niepełnosprawna, a nie psychicznie upośledzona.
Oprócz prezentacji w Internecie, Marcinowi udało się już pokazać film na publicznych projekcjach w Ośrodku Kultury „Andaluzja” w Piekarach Śląskich i w kinie „Frajda” w Chorzowie. Przy okazji pokazów odbywała się zawsze dyskusja wśród widzów i wymiana doświadczeń.
Marcin nakręcił też relację ze spotkania survivalowego pod Gliwicach, w którym także uczestniczyli członkowie grupy „Udar mózgu – nowe życie”. Zatytułował go “…bo w każdym z nas jest siła”.
– Pojechałem tam ze starszym synem, bo chciałem, żeby mógł poznać ludzi po udarach, myślę, że to ważne doświadczenie dla młodego człowieka. Oczywiście są to przesympatyczni ludzie. Bardzo szybko się zapomina, że są chorzy. Atmosfera jest bardzo miła i widać, jak bardzo potrzebują takich spotkań – opowiada Marcin.