Świadomość społeczna tego czym jest udar mózgu wciąż jest niska. Mylimy go z udarem słonecznym, a alarmujące objawy bagatelizujemy. Neurolog dr n. med. Marta Bott-Olejnik opowiada o swoich pacjentach, leczeniu i rehabilitacji udaru mógu.
Udar mózgu jest zdarzeniem nagłym, spowodowanym albo zamknięciem naczynia mózgowego, które powoduje martwicę mózgu albo wylewem krwi do mózgu, do którego dochodzi, kiedy pęka naczynko, a rozlewająca się krew niszczy tkankę mózgową. Widocznymi skutkami takich uszkodzeń mogą być: niedowład ręki, niedowład nogi, zaburzenia mowy, zaburzenia pamięci czy zawroty głowy. Wszystko zależy od tego, która część mózgu została zajęta albo które naczynie wylało lub zostało zamknięte.
– Najczęściej mamy do czynienia z udarem niedokrwiennym, jest to około 85 procent udarów 10, 15 procent to są udary krwotoczne i „czas to mózg” mówimy raczej przy udarach niedokrwiennych, bo tutaj ważne jest, żeby leczyć jak najszybciej – mówi neurolog, dr n. med. Marta Bott-Olejnik, w wywiadzie dla portalu neuroaktywacja.pl. – Najczęstszą przyczyną tych udarów jest palenie papierosów, migotanie przedsionków, cukrzyca i różne choroby krwi.
Dr Marta Bott-Olejnik podkreśla, że rehabilitację poudarową zaczyna się już w pierwszej dobie od wystąpienia udaru mózgu, w momencie, kiedy pacjent trafia do szpitala.
– Powinno to być standardem w każdym udarowym w Polsce. Pierwsza doba to jest taka doba centralna, kiedy pacjent jest badany przez neurologa przez internistę i przez rehabilitanta i zaczynamy rehabilitację – mówi.
Dodaje, że sam przebieg rehabilitacji poudarowej zależy od ogólnego stanu pacjenta ogólnego, posiadanych przez niego dodatkowych schorzeń, rodzaju udaru oraz tego, jak duże są objawy neurologiczne.
– Każdy przypadek jest traktowany indywidualnie. Nie możemy generalizować i mówić, że każdy pacjent jest rehabilitowany tak samo, ponieważ o tym decyduje stan ogólny i stan neurologiczny pacjenta. Postępy rehabilitacji zależą od stanu wyjściowego pacjenta, jego wieku, od zaangażowania całego zespołu, a przede wszystkim od tego, jak duża część mózgu została uszkodzona. Ponieważ jeżeli to był mały udar z małym deficytem neurologicznym to wiadomo, że taki pacjent rehabilituje się szybciej, a jeżeli to był duży deficyt i duże uszkodzenie mózgu, to taki pacjent rehabilituje się wolniej i też nie wiemy jakie będą efekty tej rehabilitacji – podkreśla dr Bott-Olejnik.
Ogromną rolę w postępach i efektach rehabilitacji odgrywa stan psychiczny i motywacja chorego. Aby osiągnąć najlepsze możliwe efekty, każdy pacjent powinien być zmotywowany, ale często jest to trudne, m.in. dlatego, że wielu chorych po udarze mózgu cierpi na zaburzenia depresyjne. W takich przypadkach potrzebna jest z jednej strony konsultacja psychologiczna, z drugiej pomoc rodziny.
– Pacjenci po udarze mózgu zmieniają się mentalnie, zmieniają się psychicznie. Często uszkodzona jest taka część mózgu, która odpowiada za ich silną wolę i motywację i oni całkowicie nie wiedzą np. o tym, że są sparaliżowani. Mówimy tu o tzw. zespołach zaniedbywania, kiedy pacjent myśli, że nie ma niedowładu i w ogóle nie jest zmotywowany do walki. Zdarza się też często, że pacjenci poddają się po kilku dniach, gdyż nie widzą szybko rezultatów. Chcieliby tak samo szybko jak zostali sparaliżowani tak samo szybko wyjść z udaru mózgu, a wiemy doskonale, że to się nie zdarza się albo zdarza się bardzo, bardzo rzadko. Dlatego ta motywacja jest bardzo ważna u tych pacjentów i od nas lekarzy od nas rehabilitantów od członków rodziny zależy, jak bardzo zmotywujemy danego pacjenta do dalszej rehabilitacji – mówi neurolog.
Podkreśla, że bardzo ważną rolę w kwestii rehabilitacji i motywacji chorego pełni rodzina, która powinna od samego początku być uczestnikiem dalszego leczenia i rehabilitacji pacjenta po udarze mózgu. W życiu jednak bywa różnie.
– Często jest tak, że na początku jest wielkie halo, że pacjent doznał udaru mózgu i wielkie halo „ratujcie!”, a potem różnie to bywa. Często pacjent zostaje pozostawiony sam sobie, przekazany tylko do ośrodka opiekuńczego, ponieważ rodzina nie potrafi się nim zaopiekować i w pewnym sensie skazuje go na łóżko, ponieważ nie widzi sensu dalszej rehabilitacji. Ale zdarzają się rodziny, które są bardzo zaangażowane długotrwale rehabilitują pacjenta, szukają i nowych leków, ośrodków, nowych metod rehabilitacyjnych dużo czytają w Interneci, w pismach medycznych, stawiają wszystko na tego pacjenta i go rehabilitują – dodaje.
Dr Bott-Olejnik opowiada, że pacjenci i rodziny często bardzo niewiele wiedzą na temat udaru mózgu, który wciąż jeszcze często mylony jest z udarem słonecznym
– Także ta świadomość ludzi, czym jest udar mózgu jest praktycznie zerowa. W związku z czym nie wiedzą też jak leczyć udar mózgu i jak długo pacjent dochodzi do siebie po udarze mózgu. Czytają jakieś artykuły, że ktoś doznał udaru mózgu i zaczął chodzić, że nagle ktoś wstał i zaczął chodzić, a wiemy doskonale, że proces rehabilitacji jest procesem długotrwałym. Najpierw jest leczenie szpitalne na oddziałach udarowych, potem jest leczenie rehabilitacyjne w wyspecjalizowanych ośrodkach rehabilitacyjnych, a potem długa, długa jeszcze walka samego pacjenta w domu albo w rehabilitacji domowej albo rehabilitacji w ośrodkach pozaszpitalnych. Także taki okres rehabilitacji udarowej może trwać kilka lat – mówi neurolog.
Dodaje, że poza rehabilitacją ruchową rehabilitacją logopedyczną rehabilitacją psychologiczną lekarze mają też do dyspozycji „wspomagacze” rehabilitacji.
– Możemy podawać leki, które są na chwilę obecną w wytycznych niemieckich, a także wytycznych naszego Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, jakimi są wlewy z cerebrolizyny, które powinno się podawać przez minimum 21 dni w odpowiednim stężeniu i wiemy, że cerebrolizyna powoduje wzrost szybkości rehabilitacji i większy postęp rehabilitacji u pacjentów po udarze niedokrwiennym mózgu. Dlatego też warto zainwestować nie tylko w rehabilitację ruchową, ale też we wspomagacze tej rehabilitacji, jakim są leki dodatkowe cerebrolizyna, czy też duże dawki cytokoliny o której także się pochlebnie pisze w prasie – mówi dr Bott-Olejnik.
Pytana o rokowania chorych, którzy trafiają do oddziałów udarowych, czy na rehabilitację odpowiada:
– Pacjenci to jedna wielka zagadka. Czasami myślimy już nawet na wejściu do oddziału naszego rehabilitacyjnego, że ten pacjent wyjdzie na własnych nogach, a tamten pacjent to aż żal patrzeć, bo chyba umrze, to często się zdarza całkowicie odwrotnie. Niedawno przyjęliśmy dwóch pacjentów z oddziału intensywnej terapii, gdzie jeden wydawało nam się, że w ogóle nie rokuje, a wyszedł na własnych nogach, a drugi – rzekomo rokujący – niestety pożegnał nas.
Neurolog podkreśla, że nie powinno się lekceważyć objawów, które mogą wskazywać na wystąpienie udaru mózgu i nie sugerować się tym, że nie odczuwamy bólu.
– Udar nie boli, dlatego pacjenci też nie zgłaszają się często do szpitala, ponieważ myślą, że jeżeli zdrętwieje im czy osłabnie ręka, to ta ręka wróci zaraz do siebie. Albo będą mogli nagle znów zacząć mówić. Tacy pacjenci z objawami udaru mózgu często czekają w domu po dwie trzy doby. Zgłaszają w czwartej dobie udaru, w siódmej dobie udaru kiedy my już nie jesteśmy w stanie im pomóc. Nie możemy podać im leków. Wtedy w grę wchodzi już tylko rehabilitacja – mówi dr Bott-Olejnik.