Rok 2020 był szczególnie trudny dla osób których choroba, zmusza do ciągłej rehabilitacji i korzystania z pomocy służby zdrowia. Sprawdziliśmy jak ten czas przetrwał Szczepan Kachcic, który w maju 2017 roku doznał rozległego udaru. Co się okazało?…
Okazało się, że Szczepan spędził ostatni rok prawie tak samo, jak trzy poprzednie: na ciężkiej pracy, codziennej rehabilitacji, na którą stale zbiera fundusze i… na motywowaniu innych przez swój profil facebookowy.
– Na początku, w marcu był oczywiście strach, podobnie zresztą jak u wszystkich osób po udarach, których znam, od marca do maja, trzeba było niestety przymusowo siedzieć w domu. Zresztą wszystkie placówki rehabilitacyjne były zamknięte, więc zaplanowane wizyty trzeba było odłożyć – opowiada Olga Kaczmarek, przyjaciółka Szczepana, która pomaga mu w codziennych zmaganiach. – Do aktywności wrócił dopiero w czerwcu.>
Największym wydarzeniem i spełnieniem ogromnego marzenia był sierpniowy wyjazd nad morze.
– Było trochę niespodzianek i „schodów” do pokonania, np. pierwszego dnia okazało się, że samochód, który po niego przyjechał nie jest stanie pomieścić go z wózkiem. Ale jakimś cudem udało się załatwić w ten sam dzień załatwić inny transport – wspomina Olga.
Był to prawdziwy „wyjazd życia”, bo w gdańskim ośrodku rehabilitacyjnym Szczepan zrobił pierwsze 273 kroki!
– Było rewalacyjnie! Przejechałem wózkiem osiemdziesiąt kilometrów i przeszedłem w sumie z pięć.Ograniczenia to tylko Nasza wymówka, będąc tu robiłem rzeczy, które dotąd wydawały mi się niemożliwe – podsumowuje Szczepan. – Jeszcze raz chciałbym wszystkim podziękować za hojność i umożliwienie mi ćwiczeń i powrotu do sprawności w takich warunkach. Nie byłbym tam, gdyby nie praca i zaangażowanie takich ludzi jak Wy…Dziękuję za najlepszy wyjazd świata – napisał na swoim profilu na zakończenie pobytu.
Największą atrakcją wyjazdu był wjazd do wody w specjalnym wózku-amfibii. Oprócz pierwszych od udaru kroków, sukcesem ostatniego roku jest fakt, że Szczepan zaczął ruszać jedną stopą i powoli zaczyna wypowiadać pierwsze słowa.
– Rehabilituję się codziennie, po kilka godzin, od czterech lat. W domu, w ośrodkach, gdzie tylko fundusze pozwolą. Wiele się zmieniło, jeszcze więcej do osiągnięcia, ale tylko codzienna praca jest gwarancją sukcesu. Do czego dążę? Jestem całkowicie sparaliżowany, pisze teraz do Was oczami, wracając do czego? Do tego by móc mówić. W głowie przez ten cały czas zrodziło się tyle, że chyba musiałbym ciągiem mówić przez rok, by się wygadać. Bardzo mi tego brakuje, chyba najbardziej w tej chorobie – mówi Szczepan używając programu, w którym pisze za pomocą odczytywanego przez komputer ruchu oczu.
– Między tym, gdzie teraz jestem, a gdzie byłem kiedyś, jest przepaść. Ruszam ręką, głową, stopami, myślę, jem, pije… Tego nie było wcześniej, wszystko to efekt pracy… Żyjemy w czasach, gdy szybciej przyjedzie do nas pizza niż karetka, dziwne to i przykre. Udar nie śpi, nie wygasł, a tymczasem w mediach istnieje tylko COVID, dlaczego tak jest? Ja czekałem na diagnozę 16 godzin, świat naprawdę oszalał. Dzisiaj pewnie bym umarł, ale wy? Smutno na to patrzeć, że udar dzisiaj został wyparty, zapomniany, a przecież codziennie ktoś umiera z tego powodu! Dlatego tak ważne jest byśmy obserwowali bliskich i poznali objawy tej podstępnej i okrutnej choroby. Chciałbym, abyście się nie poddawali, dążyli do celu, bo choć efekty przychodzą wolno, to z pewnością są! Tylko ciągła rehabilitacja daje Nam możliwość osiągnięcia celu! – mówi Szczepan, który rok 2021 zaczął o podzielenia się swoimi wrażeniami dotyczącymi wózka, z którego korzysta od roku.
– Prawie rok temu kupiłem dzięki Wam wózek, od tej pory bardzo dużo się zmieniło w moim życiu, wyszedłem do ludzi, zasmakowałem samodzielności, odwiedziłem miejsca wydawać by się mogło niemożliwe. Wózek to nie koniec świata, to początek… Początek przygody, której finału nikt nie zna. Od Ciebie zależy jaka Ona będzie, od Ciebie zależy, jak będziesz na nim postrzegany – pisze na swoim profilu facebookowym „Powrót Szczepana”.